Kult grobu i śmierci w kulturze zachodniej

 
W naszej kult-urze siła kult-ywowania niektórych wartości jest znacznie większa, niźli potrzeba kierowania uwagi ku innym celom. Kult śmierci i oddawanie czci zmarłym należy do najsilniejszych pochłaniaczy naszej życiowej energii a my sami jesteśmy tak kulturowo kształtowani, żeby wierzyć w słuszność przekazywanych nam przekonań.
Wśród nas żyją ludzie wartościowi, wyjątkowi, obdarzeni talentami, zdolnościami, tacy - chciałoby się powiedzieć - cenni, choć zupełnie zwykli.
W naszym otoczeniu rodzą się cudowne istoty - mali ludzie, którzy pewnego dnia zostaną uznanymi naukowcami, malarzami, poetami, a może kucharzami wyczarowującymi wyszukane smaki sporządzanych dań. Może tancerzami, którzy zabiorą nas w w wyjątkową przestrzeń opowiadanej tańcem historii. Przecież kiedyś gdzieś po sąsiedzku urodziła się Audrey Hepburn, której kult-owe role w wielu z nas obudziły wielkie emocje. W jakimś domu przed laty przyszedł na świat znany polityk... choć on akurat wzrusza nas pewnie w inny sposób i inne emocje wywołuje. Może inny przykład: Myszka Miki! No właśnie! Walt Disney! Czy jest ktoś, kto nie widział wykreowanych przez niego postaci? To  człowiek, który widział muzykę i potrafił zabrać nas w przestrzeń swoich zmysłów.

To niezwykła sztuka! Nie tylko odczuwać coś własnymi zmysłami, ale i potrafić przekazać to innym ludziom. Przekazać i utrwalić - na przykład na taśmie filmowej - to już sztuka!

 

Czy w naszej kult-urowo uwarunkowanej rzeczywistości nosi się naręcza kwiatów nowo narodzonemu człowiekowi? Czy czci się sam fakt, że człowiek ów istnieje? Że przejawił się w naszej przestrzeni jako odrębny człowiek? Że po prostu jest?

Może i tak... ale prędzej jako postać równie bajkowa jak widoczna powyżej. Przy tym mamy koniecznie wierzyć, że najwyższą formą świadomości na ziemi nie jest człowiek, jako boski przejaw naszej esencji, ale jakiś byt, którego - jak zapytamy - nikt nie umie określić. Nie umie, choć twierdzi, że człowiek jest stworzony na jego obraz. Odrobina logiki: Tylko człowiek jest kropka w kropkę jak człowiek!

Kiedy już to wiemy, mamy wierzyć, że postać z naszej "bajki" jest tak wspaniała i nieludzko ludzka tylko dlatego, że spotkała ją śmierć... koniecznie w okrutnych męczarniach, bo śmierć i cierpienie to mają być w naszej kulturze wartości najwyższe. Borze szumiący!!! - bardzo mi się spodobał ten zwrot, a użyła go osoba, której jestem wdzięczna i pozostaję pod wrażeniem Jej delikatności i subtelnej urody - czy po to przychodzimy na naszą piękną Ziemię, żeby całe życie przeżyć w męczarniach?! W kulcie cierpiącego nieludzko człowieka? jeśli wyznajemy kult takiej osoby, to mniej lub bardziej chcemy się do niej upodobnić. Przecież jest tu tyle pięknych miejsc, zapachów! Dźwięków i barw! Kiedy mamy się tym cieszyć, jeśli w głowach nam się przewraca-ją przekonania typu: życie jest ciężkie, miłość to cierpienie, człowiek człowiekowi wilkiem, a bez cierpienia nie ma zbawienia?

Czy z takimi przekonaniami możemy w pełni żyć i czerpać z tego, że istniejmy, jesteśmy przejawem, cząstką boskości w ludzkiej postaci? Czy możemy wznosić się w naszym rozwoju? A przecież po to tu jesteśmy. A jednocześnie powtarzamy: głosimy śmierć (...), wyznajemy (...) (z)martwych.... nie mając świadomości, co właściwie powtarzamy.

 

Najgorszym rodzajem śmierci jest śmierć za życia. Zresztą jest to jedyny rodzaj śmierci. Zdejmując bowiem nasz materialny skafander - w którym mamy doświadczać rzeczywistości na poziomie ludzkich zmysłów - nasza Dusza wciąż żyje. Oczywiście w świecie wykreowanym tak, by śmierć i cierpienie odbierało całą resztę, nie wolno nam o tym wiedzieć.

Bo czy w takim świecie nowe życie wita się kwiatami, śpiewami i gromadnymi zlotami? Nie. Tak wita się śmierć. To zmarłym nosi się kwiaty. Ludziom, którym za życia nie podarowaliśmy dobrego słowa, po śmierci mamy taszczyć wieńce i wiązanki.

Dziecku nie wolno okazywać szacunku. To gówniarz ma szanować dorosłych! A jak on ma się, do jasnej Anielki, nauczyć szacunku, skoro nikt mu go nie p-okazał?  Wrzeszczenie: "Ja cię nauczę szacunku" i lanie pasem pokazuje, że szacunek to lanie pasem i wrzeszczenie. Czy w tym jest szacunek? No przecież o to chodzi. Dziecko ma być tak kształtowane, żeby miłości szukać gdzieś poza sobą. Ma wierzyć, że jest od miłości oddzielone, a połączyć się z nią może tylko za pośrednictwem...

Pogrzeby. Czcimy pogrzeby, bo samych zmarłych, czyli ludzi, jakimi oni byli, to już niekoniecznie. Tam ma być dużo czegoś na pokaz. Tam ludzie mają zobaczyć, bo jak nie, to co ludzie powiedzą? Tam ma być bogato! Pomnik ciężki może - dla ludzi, co na to patrzą. Czyli: wszystko to, co w naszym przekonaniu trzeba ludziom pokazać i wszystko to, co trzeba przed nimi ukryć.

Bo wiele jest do ukrycia, a nam nie wolno mieć wpływu na własne wybory. Najlepiej, żeby to niewidzialna, mściwa istota miała władzę nad naszym życiem, a to skutecznie zwalnia nas od odpowiedzialności za nasze wybory. Jak nie umiemy sami być decydentem, to dostajemy takiego z urzędu. Ktoś inny wybierze za nas szkołę, pracę, a nawet małżonkę. Nawet to nie wynika z naszego wyboru. Powoli umieramy za życia. Potem jeszcze obietnica kary na wypadek, gdybyś chciał się, człowieku, spod tej niewidzialnej władzy wydobyć i sprawa załatwiona. Nie za darmo, oczywiście. Należy co jakiś czas przebłagać wszystkomogącego decydenta, bo przebłagać jest za co - a jak nie ma, to ktoś coś wymyśli - a najlepiej zrobić to finansowo przy udziale pośrednika, który nasze prośby weźmie i zaniesie do niebywałego decydenta.

Nasze finanse to nasz wkład energetyczny, czyli rekompensata za naszą, włożoną w coś, energię. Pieniądze to materialna forma energii, a energia jest najcenniejsza walutą w całym Wszechświecie.

Najlepiej więc, kiedy inwestujemy w śmierć i martwego człowieka, a taki wybór dają nam "tradycje".

Przy okazji - nie wolno czerpać z innych tradycji. Dziady i przywoływanie zmarłych? Złe! Halloween i kontaktowanie się ze zmarłymi? Zły! Dobre zaś jest wzywanie imion zmarłych, o ile inaczej to nazywamy. Kojarzycie wypominki? Wypominki to wypominanie. Wypominanie ludziom wszystkiego i potępianie to jest dopiero kult warty zachodu. Może dlatego taką kult-urę nazywa się kulturą zachodnią.

A czym jest potępianie innych? Innych ludzi, innych zwyczajów, innego postępowania (choć jakoś podobnego) jak nie zesztywnieniem, zastojem, tkwieniem w czymś nieruchomo, śmiercią za życia?
Czym jest życie w, wywoływanym celowo, strachu, że jeśli postąpimy wbrew oczekiwaniom, to spotka nas okrutna kara?
Strach, podobnie jak poczucie winy, wstyd czy inne emocje o niskiej częstotliwości wibracji jest doskonałym narzędziem, stosowanym od wieków i przynoszącym wielkie korzyści dla postaci, którą wyobrażamy sobie jako kościo-trup.

 

W każdym razie nie wolno nam na własną rękę kontaktować się z duchami przodków, choć wiemy, że Indianie mieli dobry kontakt ze światem duchowym. Duchowością przesiąknięta jest literatura hiszpańska. Z duchowym światem kontaktowali się szamani różnych kultur. Znalazłoby się jeszcze wiele przykładów.

 

Bunt? To zdrowy przejaw wyboru życia w zgodzie z sobą, a wybór życia w zgodzie z sobą jest domeną człowieka wolnego. Złość? Wspaniale! Mamy prawo się złościć, że ktoś nas nabił w butelkę i tą butelką potrząsa. Zwróćmy tylko uwagę, czy nie jest to błędnie ukierunkowana złość. Cokolwiek prócz miłości, błogości, spokoju, zrozumienia odczuwamy teraz, ma to swoje źródło w przeszłości, a obecna sytuacja dotyka tych zapisów.

Jeśli więc temat Cię poruszył, to znaczy, że w Twoim ciele są emocjonalne programy go dotyczące i warto się im przyjrzeć. Jeśli zaś zaciekawił - zachęcam do lektury moich książek.

 

Z Miłością