Jeśli zmagasz się z ciągłym odkładaniem obowiązków na później, to być może zaciekawi cię ten artykuł.
Pewnie nie raz zdarzyło Ci się omijać szerokim kołem konieczne do wykonania zadania. Jednych zajęć po prostu nie lubiłaś, inne może przerastały Cię ilością, czasochłonnością lub powtarzalnością. Czytałaś o „najskuteczniejszej metodzie, w stu procentach sprawdzalnej”, widziałaś filmy, słuchałaś podcastów, a jednak nic się nie zmieniło. No, może na chwilę, po czym wracałaś w swoje, dobrze znane, koleiny postępowania.
Wiesz, dlaczego sprawdzona metoda w Twoim przypadku nie zadziałała? Bo była sprawdzona dla osoby, która być może dzięki tej metodzie zmieniała podejście do swojego problemu. Tak, jak ludzi na świecie, sposobów radzenia sobie z prokrastynacją może być wiele. Może niektóre z nich sprawdzą się u pewnej grupy ludzi, ale nie u wszystkich.
Przyczyn odkładania obowiązków na kiedyś tam może być również wiele, i choć wymienianych jest parę, to znalazłoby się jeszcze tyle, a nawet więcej.
Obowiązki odkładamy na potem, bo w głębi siebie wierzymy, że zadanie może wykonać ktoś inny. Być może wewnętrznie czujemy, że praca jest zbyt ciężka fizycznie lub umysłowo. Zdarza się, że nie bierzemy się do dzieła, bo wolimy czas spędzony na jego realizacji spędzić na czymś przyjemniejszym. Zwykle jednak przyczyną są zapisy pewnych „prawd”, w które mniej lub bardziej świadomie uwierzyliśmy.
Niektórych zajęć nie wykonujemy po prostu dlatego, że „od tego jest kobieta, mężczyzna, fachowiec…” czyli ktoś inny. Głos w naszej głowie gadający takie rzeczy należy do kogoś, kto nas do tego przekonał. Nie chodzi o to, żeby robić wszystko. Niektóre zadania lepiej jest powierzyć komuś, kto ma do tego lepsze „kwalifikacje”, czyli ma wprawę, wiedzę, narzędzia i możliwości wykonania tego sprawniej, szybciej, po prostu lepiej. Wielu obowiązkom możemy jednak sprostać sami, zdobywając przy tym te umiejętności.
Skupmy się na chwilę na obowiązkach domowych na tle przekonań. Weźmy sobie parę, która żyje we wspólnym gospodarstwie domowym. Kobieta i mężczyzna. Oboje pracują. Wracają do domu o zbliżonej porze. Ona wstawia obiad, on czeka na obiad. Ona podaje, potem zbiera naczynia ze stołu, myje. W tym czasie on gra w grę – to jest podpowiedź. Miedzy nimi jest niema umowa. On nie zbliża się do kuchni, bo to rewir kobiety. Ona nie wpuszcza go do kuchni, bo to rewir kobiety. (Przekonanie to wynika z bardzo starego i mocnego programu podświadomości i być może przychodzi Ci on do głowy teraz, gdy to czytasz, bo intuicja takie podpowiedzi nam podsuwa. Napisałam o nim w moich książkach). Wystarczy, że nieświadomie oboje w to wierzą, choć świadomie nie chcą takiej zależności. Oboje biorą udział w pewnej grze, ale gra ma to do siebie, że uczestniczą w niej rywale, a nie współpracownicy. Gdzie są zwaśnione strony, tam zawsze jest osoba trzecia czerpiąca profity z tej wojny. Oczywiście ten wzorzec już się powoli zmienia, a jednak wciąż ma się doskonale. Kiedy my wprowadzamy pewne zmiany, to naraz myślimy, że tak jest już prawie wszędzie, ale to błędne myślenie. Model wciąż występuje.
Po jakimś czasie ona ma tego dość i zostawia brudne naczynia w niemym buncie i oczekiwaniu, że on się domyśli. Wiemy, że on się nie domyśli, ale tutaj skutecznie działa nasz dobrze znany czynnik: brak rozmowy. A na blatach przybywa nieumytych naczyń i kurzu.
Bałagan to bardzo prosty do odczytania symbol. To podpowiedź, że coś jest nie w porządku. Niestety bałagan to coś, co domaga się
uporządkowania, a nasz dom/mieszkanie to zawsze uzewnętrznienie naszego wnętrza (o tym jeszcze napiszę). Zatem jak jest w ciele, tak jest w domu, a jak jest w domu tak jest w całym naszym
zewnętrznym świecie. Brud zaś zbierał się przez całe pokolenia. prokrastynacja to forma takiego niemego buntu, choć świadomie nawet nie wiemy, o co naprawdę chodzi, bo gdzie jest swobodny
przepływ energii, tam czynności wykonujemy z ochotą i animuszem. Ochota to dość wysoka częstotliwość wibracji w porównaniu z poczuciem winy, apatią, żalem czy złością - emocjami często towarzyszącymi
prokrastynacji.
Istnieją bardzo skuteczne metody pracy z tym naszym wewnętrznym bałaganem, ale tutaj skupię się na paru wskazówkach służących rozładowaniu wewnętrznego napięcia, które przekłada się na nagromadzenie obowiązków w domu, pracy, szkole.
Prokrastynacja często wynika z niezadowolenia z efektów naszych działań. My zniechęcamy się wtedy, a zadania – piętrzą. Zadbajmy o to, by ta aktywność sprawiała nam przyjemność i nie męczyła nas.
Przede wszystkim przygotuj miejsce pracy. Gdy zadanie wymaga wiele czasu, na początek stwórz miejsce do pracy. Zadbaj o przestrzeń, żebyś nie musiała się cisnąć, kolejno porządkując swój „bałagan”. Wykonaj sobie blat roboczy odpowiedni do Twojego zadania. Zaplanuj również czas potrzebny na owo działanie. Ogólnie wiesz, jakie są Twoje możliwości, a nie masz się przepracowywać. Każda wykonywana czynność powinna przynosić satysfakcję. Zadanie podziel więc na wygodne odcinki czasowe. Jeśli Cię ono przerasta, może warto będzie przydzielić jego część komuś innemu. Tu jednak konieczna jest spokojna rozmowa i umiejętność wyrażania swoich potrzeb i oczekiwań.
Zrób to od razu. W przypadku, gdy zajęcie jest proste i nie wymaga wiele czasu, jak na przykład odstawienie butów do szafki, zrób to „od ręki”.
Zacznij wcześniej. Być może masz określony termin ukończenia projektu lub złożenia wniosku. Im dłużej zwlekasz, tym trudniejsze wydaje Ci się to zadanie. Zacznij zawczasu. Nie czekaj na ostateczny termin. On oznacza, że po tym dniu już nie możesz złożyć wniosku, a nie że masz go złożyć dokładnie wtedy. Wnioski przyjmowane są już wcześniej. Poczujesz ulgę, że masz to z głowy, a może nawet unikniesz kolejki.
Zrób to mimochodem. Na przykładzie zagraconej piwniczki, przestępując leżący na przejściu karton po odkurzaczu, którego już nie ma, podnieś go i wykorzystaj do zebrania innych przedmiotów lub po prostu złóż, aby zajmował mniej miejsca, a jeśli Ci po drodze, wynieś od razu.
Weź coś ze sobą. Kiedy masz na blacie roboczym – tak określę dowolną przestrzeń, w której przebywasz – kilka nieuprzątniętych przedmiotów, zabierz choć dwa, wychodząc, i w żadnym razie nie odkładaj „na bok”, ale odstaw na docelowe miejsce.
Rób to systematycznie. Czasami nie potrzeba wysiłku, aby się z czymś uporać. Nawet gdy jest wiele do zrobienia i są to rzeczy bardzo zaległe – weźmy za przykład zagraconą piwniczkę – za każdym razem wyrzuć coś, czego już nie potrzebujesz lub napraw rzecz, która wymaga naprawienia. Odczuwając satysfakcję z dobrze wykonanego obowiązku, chętniej będziesz reperować inne sprzęty.
Od razu zrób to do końca. Ale jak? Kiedy mam do uprzątnięcia cały wielki strych? Całego strychu pełnego gratów nie uprzątniesz w godzinę, ale jeśli wyznaczysz sobie jedną szufladę w starej komodzie – może zauważyłaś, że używam tu wielu metafor – to uporządkuj ją do końca. A może łatwiej będzie ci posegregować śmieci na papier, szkło, plastiki – metafora – wówczas uprzątnij całe szkło i wynieś do kontenera. Innymi słowy, załatw jedną sprawę do końca, oczywiście biorąc pod uwagę ograniczenia, jakimi są urzędowe terminy itp.
Zrób coś ponadto. Przypuśćmy, że na dziś planujesz wynieść ze swojej piwniczki-strychu pięć worków śmieci. Worki nie są ciężkie i możesz nosić po dwa, bo masz dwie ręce. Napełnij szósty worek. Jutro, a może za miesiąc, będziesz sobie za to wdzięczna. Bo w ciągu miesiąca zaoszczędzisz kilka dni pracy.
Zacznij z drugiej strony. Czasami coś Cię blokuje? Praca szła Ci świetnie, aż tu nagle stajesz przed ścianą i nie wiesz, co dalej. Zostaw to i zdystansuj się do tego. Zajmij ręce i umysł czymś innym. Daj sobie prawo do tego. Po pewnym czasie wrócisz do zadania wyposażona w nowe umiejętności albo w nowy pomysł na rozwiązanie problemu.
Zmień strategię. Jeśli uporałaś się z pewną ilością zadań, a w ich miejsce spadły nowe niczym osuwający się piasek, poszukaj innego sposobu. Sama widzisz, że ten nie działa. Spójrz na to z góry i upewnij się, czy ktoś nie znosi nowych rupieci do Twojej, już na wpół uprzątniętej, piwniczki. Jeśli tak, znajdź skuteczną formę odmowy.
Skup się na sobie i przydzielonym sobie zadaniu. Pracujesz nad ważnym materiałem, ale dzwoni koleżanka lub przypominasz sobie, że istnieją skrzynki mailowe, a Twojej dawno nie sprawdziłaś? Powiedz sobie, że teraz pracujesz nad swoim projektem, a maile odczytujesz w określonych porach. Lubisz siebie, prawda? Szanujesz więc własne zasady.
Daj sobie czas na przerwę. Nie pracuj ciągiem po osiem godzin. Nawet jeśli zdaje Ci się, że bez przerwy zrobisz więcej, pauzy pomagają nabrać oddechu i pozwalają na bardziej wydajną, a przede wszystkim przyjemniejszą, pracę. Postaraj się zmienić pozycję. Jeśli więc pracujesz w pozycji siedzącej, wstań, przespaceruj się, pooddychaj głęboko, możesz wykonać kilka ćwiczeń. Jeśli zaś praca wymaga ruchu, usiądź, połóż się na chwilę, pozwól odpocząć nogom i całemu ciału.
Przeplataj zajęcia. Może masz do wykonania kilka zadań, z których jedne wymagają wysiłku umysłowego, a inne to praca fizyczna. Wykonuj je naprzemiennie. W ten sposób zmęczenie i napięcie w obu obszarach będzie mniejsze.
Bądź cierpliwa. Zachowaj spokój podczas pracy. Bywa, że natłok zadań wywołuje w nas agresję i stres. Stoisz w korku? I tak nie przejedziesz szybciej. Nie masz na to wpływu, ale na sposób reagowania na sytuację już tak. Niełatwo utrzymać spokój, kiedy wszystko nas przerasta lub sypie się coś, na co długo pracowaliśmy. I tak nie zrobimy więcej, niż zrobimy. Wprawiaj się w umiejętności zachowywania spokoju, a stopniowo spokój stanie się stałym towarzyszem Twoich działań. Praca w spokoju to lepsza sprawność i jakość wykonania.
Przede wszystkim jednak rób, działaj, czyń coś, bądź w ruchu, bądź aktywna, bo bierność nie tylko sprzyja prokrastynacji, ale i sprawia, że poddajemy się depresji i innym zniechęceniom.
Każdy człowiek czasami ulega prokrastynacji. Mamy prawo do odpoczynku. Czasami przekładamy zajęcie na potem, aby dobrze przemyśleć jego
realizację lub zdobyć potrzebne do tego "materiały". Nie ma więc nic złego w odkładaniu zadań na później, jeśli wiemy, że mając zasoby, których nam tymczasem brakuje, zrobimy to sprawniej i na
tym skorzystamy. Ważne, aby brać się do dzieła w poczuciu sensu działania i świadomości, że uzyskamy z tej czynności profity. Inaczej ulegamy zniechęceniu.
Jaki jest więc stuprocentowo sprawdzalny sposób na prokrastynację? Nie ma jedynego skutecznego sposobu, a jednocześnie jest on uniwersalny. Elastyczność i spokój pomagają w przypadku wielu problemów. Sposób podejścia do każdego z nich zależy od danej sytuacji i człowieka postawionego w obliczu określonego zadania. Systematyczność w działaniu, wytyczanie sobie celów i ich czynna realizacja sprzyja naszemu dobremu samopoczuciu. „Jeden sposób działający w stu procentach”? Znacie taki w odniesieniu do czegokolwiek?
Z miłością,
Wioletta Milewska
zdjęcie: Artur Górecki